Szukaj na tym blogu

piątek, 5 października 2012

Mimo wszystko...Swiadectwo

Mimo tylu zranien Pan mnie przyciaga do Siebie,do Kosciola,do wspolnoty.

To jest Jego cud.I tylko Jego.

Bo popatrzmy:

1-w rodzinie-
mama i babcia zajmowaly sie zarobkowo okultyzmem(mama byla jednym z czlonkow zalozycieli Towarzystwa Astrologow,Radiostetow i Bioenergoterapeutow)choc teoretycznie byly w Kosciele.

Ojciec oficjalnie wyrzekl sie Chrystusa i Kosciola.
Jezusa poznalam dzieki samodzielnemu studiowaniu Biblii-by moc odpierac argumenty ojca-i dzieki temu ze szukalam tego czego nie mialam w domu-czyli uporzadkowanego systemu wartosci i przekonan.
Chodzilam do kosciola bo chcialam.
Swiadkiem biezmowania byla przypadkowa osoba,zlapana po prostu przy okazji.
Mimo to mam mature z religii.
I poszlam na studia teologiczno-rodzinne na ATK(obecnie UKSW)

2)Gdy mialam 12 lat kaplan ktorego poprosilam o pomoc doswiadczywszy przemocy w domu molestowal mnie seksualnie.
Mimo to nie odeszlam od Kosciola ani od Jezusa(choc moje poznawanie i uczenie sie milosci do Jezusa to byl proces,nadal przeciez nieukonczony)

3)Gdy mialam 14 lat ofiarowalam Jezusowi cale swe zycie a zwlaszcza cierpienie proszac by mnie napial jak strune,na max,bym wszystko moje a zwlaszcza trudne oddała Mu jako modlitwe za wszystkich ktorych chocby przelotnie postawil , stawia i postawi na mojej drodze życia,deklarujac ze chcę przyjac wszystko co on zechce po to żeby Mu pomoc w pomaganiu tym ludziom ,zwlaszcza tym ktorzy szczegolnie potrzebuja
Odtad to ofiarowanie ponawiam praktycznie codziennie.

4)Gdy mialam 18-19 lat bylam na oazie pierwszego stopnia-Przypomina mi sie moment gdy-na oazie 1 stopnia-o tym ze nie przechodze do deuterokatechumenatu(czyli dalej)dowiedzialam sie wchodzac do kosciola.Przedtem animatorka na ostatniej rozmowie ze mna nie widziala przeciwskazan.Po-okazalo sie ze przeciwskazaniem jest moja choroba...I wtedy jako jedyna siedzialam w kosciele gdy obok szla procesja pozostalych.
Oczywiscie o tym jaka to przyczyna dowiedzialam sie dopiero po silnym nacisnieciu animatorki,sama nie chciala mi nic mowic.Tzn-powiedziala"sama powinnas wiedziec"
Jakos nie wiedzialam-przypominam,ze 2 godziny wczesniej ta sama animatorka nie widziala zadnych powodow by sie tak stalo.
Slowa przepraszam nie uslyszalam..Jednak wtedy-choc nie moglam byc na normalnych zasadach we wspolnocie-nie odeszlam,lecz poslugiwalam w diakonii(obrony zycia)

5)Mialam chwile zwatpienia.Modlilam sie np kiedys-bedac w ostrej depresji-"jezeli jestes,spraw żebym uwierzyla"
Efekt-pol godziny pozniej śpiewalam piesni uwielbienia..
.
6)Potem na/po studiach weszlam do grupy modlacej sie w duchu Taize.Byly potem jeszcze inne silne klapsy od życia -tez i zwiazane ze sluzba...
Przeszlam REO i tzw Wylanie -czego efektem bylo przejscie do wspolnoty odnowy w Duchu Swietym(charyzmatycznej)
Niestety gdy dowiedziano sie o mojej chorobie odpowiedzialni nakazali mi po kazdym spotkaniu sie zglaszac by mogli mi powiedziec czy czasem nie zachowalam sie "nienormalnie".Zglaszalam sie.
Ani razu nie mieli zastrzezen.Mozna sie domyslec co czulam.
Tym bardziej ze pierwsze towarzyskie odezwanie sie do mnie bylo dopiero po 2 latach...
Wytrwalam i przebaczywszy-zblizylam sie do nich.

7)Potem,gdy wspolnota sie rozwiazala(bo ludzie sie porozjezdzali)przeszlam do innej-tez odnowy.

Tam z kolei-wyszedl problem gdy (w czasie na swiadectwa)powiedzialam ze dla mnie w ostatnim czasie duzym doswiadczeniem milosci Bozej byla rozmowa z ojcem dominikaninem(byl przeorem) w ktorej-
gdy go zapytalam czy jest mozliwa świetosc dla osob ktore maja zaburzenia psychiczne(mam depresje,leki,osobowosc chwiejna emocjonalnie)-odpowiedzial mi-podajac konkretne przyklady Swietych ktorzy mieli zaburzenia(np depresje,leki czy leczyli sie psychiatrycznie z innych powodow-i ze Pan Bog ma wspanialy plan swietosci dlakazdego,niezaleznie od jego stanu zdrowia psych czy fiz.

Po uslyszeniu tego ksiadz opiekun i moderacja sie bardzo zgorszyli i dostalam zakaz odzywania sie na spotkaniach-nawet wypowiadania intencji modlitewnych(co przeciez robia wszyscy)

a do uczestnikow wolno mi bylo sie odzywac jedynie do lidera i jednej osoby z animatorow,psycholog.

Wytrwalam(choc niestety na tej zasadzie musialam odejsc ze wspolnoty)-i poszukalam dalej.

8)W 3 nastepnych wspolnotach bylam zbyt duzym problemem ze wzgledu na padaczke czy problemy z poruszaniem(co uczciwie mi powiedziano w jednej od razu,a w 2 dowiedzialam sie ogródkiem-wytrwalam,poszukalam dalej.

9)Bylam w przychodni psychologow chrzescijanskich i poszlam przez nia (skierowana przez psycholog)na indywidualne spotkanie z kaplanem-ktory w jego trakcie mnie wykorzystal seksualnie.

Doprowadzilam do spotkania trojstronnego (moja psycholozka,kaplan i ja)na ktorym po dokladnym opisaniu przeze mnie wydarzenia ksiadz sie przyznal(choc nie przeprosil)-ale psycholozka stwierdzila ze na pewno sie przyznal przez -cytuje-"nadmierna pokore".
Bo... byla w tym czasie kierowniczka przychodni i musialaby nadac sprawie bieg...

Przechorowalam kilka lat.Mialam duze problemy w kontakcie z ksiezmi i kosciolem.Jednak napisalam do niego i do niej ze im przebaczam i sie za nich modle-choc gdy dowiem sie o zagrozeniu dla jakiejs innej osoby,bede musiala sprawe odgrzebac.

Ze wzgledu na Kosciol nie naglosnilam przestepstwa choc w poradni dla ofiar przemocy oferowano mi w tym pomoc(nie obyloby sie wtedy bez publicznego uogolniania win ksiezy)

10)Leczylam sie wielokrotnie w szpitalu.W wakacje srednio 3 -4tygodnie byly kompletnie bez dostepu do kaplana(niezaleznie od tego ze przeciez tam byli ludzie szczegolnie potrzebujacy)a dotad jest kontakt z ksiedzem tylko na moment raz w tygodniu.Nie zniechecilam sie-tylko podalam info do ksiedza odpowiedzialnego.

11)Pierwsza rzecza jaka zrobilam po traumie bylo przerobienie (z mp3)rekolekcji przebaczenia.I pracowalam nad tym wielokrotnie)Zreszta podobnie postepowalam i poprzednio.
A potem -gdy tylko bylam w stanie psychicznie zniesc obecnosc ksiezy-poszukalam miejsca gdzie sa rekolekcje stacjonarne,w końcu przerobilam on-line,dowiedziawszy sie o mozliwosci trafilam na kurs Alfa,potem do wspolnoty.

12)Mimo nie bycia w praktyce w formacji-i problemow z mozliwoscia przywiezienia mnie na spotkanie chocby raz w miesiacu(gdy zglosilam prosbe swmu-wtenczas dosc teoretycznemu,lecz jednak-animatorowi by pozwolil mi poprosic o transport(potrzebuje opieki ze wzgledu na chorobe)-zabronil mi.

Pomimo tego zatem ze nie mialam spotkan-tez domowych-zaangazowalam sie w sluzbe.

Najpierw modlitwa w intencjach podawanych przez potrzebujacych,potem w modlitwie oslonowej laczac sie telefonicznie lub skype.Szukalam tez innych sposobow.

(Cd w nastepnym poscie)

Wydaje mi sie ze moge powiedziec że Pan naprawde trzyma mnie mocna reka.

Czy nie jest jednym,wielkim cudem,jedna wielka łaską to
że tak z tych wszystkich trudnosci-nie tylko wychodze,
ale staje sie mocniejsza,
cwicze sie w wybaczaniu,milosci,cierpliwosci...?!

To nie jest moja zasluga bo zaden czlowiek by nie zdolal.
A ja bynajmniej nie jestem opanowana i cierpliwa.Zdecydowanie nie.
(rudno bym była-zwł. mając osobowość chwiejną emocjonalnie i zespół lękowo-depresyjny.)

Zatem,jak nie moja-wiemy Czyja.
Chwala Panu!
Dorota



"Jeżeli kochasz to czas zawsze znajdziesz/na spotkanie,list,spowiedź,na obmycie rany,na smutku w telefonie długie pół minuty..."Ks.Jan Twardowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz