Szukaj na tym blogu

wtorek, 6 listopada 2012

Mam sposób na swoj problem

ze zmniejszaniem poszczegolnych możliwosci.
Ten sposob to...
ot,po prostu,wyznaczenie sobie jako sukcesu bynajmniej nie ukonczenia dziela,lecz troche mniej niz na pewno zdolam
Proste,prawda?
W grach(musze trenowac poszczegolne wladze umyslowe)postanawiam ze wygrana bedzie nie wtedy gdy osiagne poziom,lecz gdy nie osiagne,ale bedzie mi brakowac nie wiecej niz...
W poruszaniu sie-chwale sie za cwiczenia w lozku
itd,itp
Zasada-wymagac mniej,uznac ze mam prawo nie moc i chwalic sie za malo ale za starania.
W koncu Sw Tereska uczyla,że Bogu zalezy nie na naszych sukcesach,lecz na tym bysmy cwiczyli-i zaufali ze jak juz nie zdolamy,On sam nas wniesie na szczyt.

"Jeżeli kochasz to czas zawsze znajdziesz/na spotkanie,list,spowiedź,na obmycie rany,na smutku w telefonie długie pół minuty..."Ks.Jan Twardowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz